Przez kolejne trzy dni Kasia i Karol praktycznie w ogóle się nie widzieli. Co prawda były drobne spojrzenie na stołówce, czy podczas mijania się na korytarzu, ale nie były one tym czym mogły by być... Karol został poproszony o powrót do swojej pierwotnej grupy. Trochę podobno dyskutował, ale ostatecznie musiał się dostosować. Te dni Kasia spędziła dosyć intensywnie, zresztą wszyscy uczestnicy obozu mieli dużo pracy, ale ona bardzo zaangażowała się w te wszystkie zajęcia i przedsięwzięcia artystyczne. Raz, że malowanie było jej pasją, dwa że chciała na chwilę choć zapomnieć o Karolu. Ciągle zajmował jej myśli. Zastanawiała się czemu się nie odzywa. Przecież mówił, że chce ją bliżej poznać i w ogóle... Sama jednak była zbyt dumna żeby pójść i zacząć rozmowę. Nie lubiła się narzucać. Uważała, że jeśli chłopakowi zależy to powinien się starać, próbować i nigdy nie poddawać. Takie było jej stanowisko i była nieustępliwa w 'tych' sprawach. Nawet gdyby serce mocno bolało, to ona twardo trzymała się swoich zasad i przekonań.
"Idę się przejść" - rzuciła do Anki, "Jakbyś chciała dołączyć to daj znać".
"Okey, jak skończę wprowadzać zmiany w moją pracę to zadzwonię"
"Dobra, to ja lecę",
"Leć, leć tylko nie zabłądź i uważaj na druty" - zażartowała Ania.
Kaśka daleko nie wyruszała, postanowiła wyjść przed dom wypoczynkowy do ogrodu. Trzeba przyznać, że ogród mieli wspaniały. Bardzo duża część zbocza przed hotelem była przepięknie zagospodarowana, kwiaty, krzewy ozdobne, ścieżki z kamieni, ławki i altany do posiedzenia. Przechadzając się po tym ogrodzie Kaśka dostrzegła jakąś parę siedzącą na jednej z ławek przesłoniętej iglakami. Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego, ot para pomyślała i tyle. Nie chciała im przeszkadzać, postanowiła, że pójdzie w drugą stronę przy następnym rozwidleniu ścieżki. Już miała skręcać, gdy niechcący spojrzała w ich stronę. Ku jej zdziwieniu zobaczyła tam Kamila. Siedział z jakąś dziewczyną. Serce nagle mocniej zabiło, poczuła ukłucie, jakby ktoś potwornie ją ugodził. Łzy zaczęły cisnąć się do oczu.
"A więc to tak?" "Proszę jaki z niego nieśmiały chłopak!" "Jaka ja głupia byłam!" "Wydałaś mi się sympatyczną osobą", "Chciałbym cię bliżej poznać", "Wszystkie tak pewnie wkręca!" - Biła się z myślami Kaśka.
"Z resztą, co ja sobie wyobrażałam, że co?!", "No właśnie..., wolno mu, mnie też..." ,
"Przecież nikt nie powiedział, że będziemy...",
"Dobra dziewczyno, daj już sobie spokój, nic nie było i nic się nie stało!" - doprowadzała się do pionu, krzycząc po cichu na siebie.
"Z resztą, co ja sobie wyobrażałam, że co?!", "No właśnie..., wolno mu, mnie też..." ,
"Przecież nikt nie powiedział, że będziemy...",
"Dobra dziewczyno, daj już sobie spokój, nic nie było i nic się nie stało!" - doprowadzała się do pionu, krzycząc po cichu na siebie.
Odwróciwszy głowę starała się jak najszybciej opuścić tamto miejsce. Kiedy skręcała spostrzegł ją Karol. Ich spojrzenia się spotkały. Kaśka z poważną i pełną opanowania miną starała się nie dać po sobie poznać bólu, który ją rozrywał i jednoczenie pokazać swoje rozczarowanie zaistniałą sytuacją. Odwróciła wzrok, ruszyła przed siebie. Chciała jak najszybciej stamtąd uciec.
"Krzyknij moje imię! Krzyknij! - modliła się w duchu.
Nie krzyknął. Weszła szybko do hotelu, ruszyła po schodach. Jedno piętro, drugie piętro, dynamicznym krokiem ruszyła korytarzem do swojego pokoju. W pewnym momencie usłyszała jak ktoś biegnie po schodach.
"Karol?!", "Karol, nie Karol, jakie to ma teraz znaczenie!" - pomyślała.
Chciała jak najszybciej znaleźć się po drugiej stronie. Kiedy weszła oparła się o drzwi i wzięła głęboki wdech, odwróciła się i spojrzała przez dziurkę od klucza. Na korytarzu stał Karol. Poczuła pewną ulgę i dziwne zadowolenie, że jednak przyszedł..., że może jednak ... Postał chwilę z opuszczonymi rękami, patrząc bezsilnie w zamknięte drzwi prowadzące do pokoju Kasi i odszedł.... cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz