Przez resztę drogi do hotelu szli już razem. Co chwilę ktoś się oglądał na nich i uśmiechał. Kasia czuła się lekko zakłopotana.
"Czemu nie chciałaś ze mną porozmawiać?" - zapytał Karol.
"A kto Ci powiedział, że nie chciałam?"
"No przecież słyszałem co mówiłaś".
Powiedziałam tak bo się zdenerwowałam, że zamiast podejść pode mnie to Ty....",
"Co ja?" "To Ty robisz jakieś dziwne zamieszanie...., pół wycieczki zdążyłeś poinformować..." "Nie lubię takich podchodów"
"Czemu nie chciałaś ze mną porozmawiać?" - zapytał Karol.
"A kto Ci powiedział, że nie chciałam?"
"No przecież słyszałem co mówiłaś".
Powiedziałam tak bo się zdenerwowałam, że zamiast podejść pode mnie to Ty....",
"Co ja?" "To Ty robisz jakieś dziwne zamieszanie...., pół wycieczki zdążyłeś poinformować..." "Nie lubię takich podchodów"
"Ale ja...", "Nie wiedziałem....Myślałem, że tak będzie... No wiesz..."
"No właśnie nie bardzo..."
"Słuchaj, bo ja... - Karol popatrzył na Kaśkę i uśmiechnął się. "Bo... wydałaś mi się sympatyczną osobą i chciałbym Cię bliżej poznać", "Nie gniewaj się, jeśli zacząłem z niewłaściwej strony..."
Kaśka uśmiechnęła się. "Oki, nie ma sprawy".
"Daj, pomogę Ci", "Trzymaj się mnie mocno a nie zginiesz" - zaśmiał się i mrugnął okiem.
Kasia poczuła jak się czerwieni. "Kurcze co za wstyd, ale ze mnie łajza, jeszcze tego by brakowało żebym tu zęby zostawiła..." - karciła się w duchu.
Szybko jednak cofnęła rękę. "Dzięki, ale już chyba sobie poradzę. Mam taką nadzieję".
"W porządku, ale jakby co to wiesz gdzie możesz mnie szukać. Oki?"
"Okey" - uśmiechnęła się Kaśka.
Kiedy weszli do domu wypoczynkowego Ania krzyknęła do Kasi:
"Wzięłam klucz do naszego pokoju"
"Wzięłam klucz do naszego pokoju"
"Okey, już idę"
"Zaczekaj, pójdziemy razem, jeśli nie masz nic przeciwko oczywiście?",
" Chyba idziemy w tę samą stronę, prawda?" - krzyknął Karol.
" Chyba idziemy w tę samą stronę, prawda?" - krzyknął Karol.
Kasia kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
"O! Już jesteśmy.To jest mój pokój... Jakby co, zapraszam".
Kasia zrobiła dziwną minę. Zupełnie nie rozumiejąc tych słów.
"Ok, to ja lecę" - rzuciła.
"Zaczekaj! Odprowadzę Cię"
"Nie trzeba. Mój pokój jest na końcu korytarza. Nie ma żadnych kamieni ani stromych ścieżek, to chyba sobie poradzę" - zaśmiała się.
"No to na razie"
"Na razie". ....cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz