Kaśka była drobnej budowy ciała, o blond włosach i delikatnej urodzie licealistką. Nie uczestniczyła w szkolnych wydarzeniach, no chyba, że ją o to poproszono. Nie lubiła narzucać się swoją osobą, wolała być raczej niezauważana. Denerwowały ją te przemądrzałe panienki co to są najmądrzejsze, najpiękniejsze i zadzierały nosa. Wszędzie się pchały i zwracały na siebie uwagę. Nie miała wielu przyjaciół - trzy koleżanki, z którymi spędzała wolny czas i to wszystko. Wychodziła z założenia, że lepiej jest mieć mało przyjaciół, ale za to prawdziwych. Można powiedzieć, że była troszkę nieśmiała, ale nie dawała sobie wejść na głowę. Jak ktoś ją zdenerwował potrafiła odpalić lont, fakt była czasem pyskata i dumna, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Miała za to jeden talent - pięknie malowała. Mogła godzinami siedzieć i coś malować, szkicować, tworzyć.
Pewnego dnia pod koniec roku szkolnego wychowawczyni poprosiła ją o rozmowę, razem z nauczycielką od Sztuki zaproponowały jej wyjazd na letni obóz malarski w góry. Długo się zastanawiała. Z jednej strony była szczęśliwa, że ktoś ją docenił, że jej prace podobały się komuś. Z drugiej strony bała się, że nie da rady. Wydawało jej się, że będą tam sami uzdolnieni uczniowie i jej obecność będzie raczej kompromitacją. Biła się z myślami.
W końcu za licznymi namowami zgodziła się pojechać. Cały czas jednak przeżywała w środku tę wyprawę.
Kiedy nadszedł dzień wyjazdu spakowana siedziała w swoim pokoju i rozmyślała czy właściwie postąpiła godząc się na wyjazd, czy odnajdzie się tam i czy w ogóle ma to jakiś sens.
Siedząc w autokarze smutnym wzrokiem żegnała swoich rodziców, którzy odwieźli ją w umówione miejsce.
"Co ja tutaj właściwie robię?!" - myślała. "Po co mi to wszystko? Mogłam spokojnie siedzieć w domu, w końcu są wakacje". " I ci wszyscy ludzie? Tacy rozgadani, szczęśliwi. Ja tu nie pasuję".
W autokarze usiadła obok niej dosyć sympatycznie wyglądająca dziewczyna o brązowych włosach i piwnych oczach. Po kilku przejechanych kilometrach zaczęły ze sobą rozmawiać. Jak się okazało dla Ani to też był pierwszy wyjazd na obóz tego typu. Dosyć szybko znalazły wspólny język. Postanowiły, że zamieszkają razem w pensjonacie. Lepiej uzgodnić teraz takie rzeczy, żeby później nie dostać kogoś nieznajomego z "przydziału" - zgodnie stwierdziły.
Na pierwszym przystanku, gdy obie wyszły rozprostować nogi na Kaśkę zwrócił uwagę pewien dosyć przystojny chłopak, zerkał ukradkiem, ale ona starała się udawać, że tego nie dostrzega.
W dalszej części podróży autokar ogarnął śpiew. Ci którzy już wcześniej byli na tym obozie doskonale opanowali turystyczne piosenki. Kasia i Ania na początku tylko się im przysłuchiwały, ale później dołączyły do śpiewów.
Po dojechaniu na miejsce przyszedł czas na zajmowanie pokoi i rozpakowywanie się.
Kasia wyszła na balkon żeby móc podziwiać przepiękne widoki gór. "Zobacz jak tutaj jest pięknie i to powietrze..." - krzyknęła do Ani. "Faktycznie widoki są tutaj niesamowite" - odpowiedział tajemniczy głos.
Kasia stanęła jakby zamurowana, serce dziwnie drgnęło, popatrzyła w bok. Na sąsiednim balkonie stał chłopak, który wcześniej jej się przyglądał. Speszyła się trochę i delikatnie uśmiechnęła. Nie wiedziała w tej chwili co powiedzieć i czy w ogóle coś mówić. Z sąsiedniego pokoju dobiegł głoś: "No chodź już! Co tak będziesz stał na tym balkonie. Gór nie widziałeś?!" - "Znajomi" - rzucił od niechcenia i dodał: "Dobrze, że z nimi nie mieszkam". Uśmiechnął się i wszedł do pokoju.
Przez głowę Kasi przebiegło milion chaotycznych myśli......cdn.